Serdecznie witam wszystkich na blogu mojego autorstwa. Jak już pewnie zauważyliście, będzie to opowiadanie- fan fiction o Dylanie O'Brien. Liczę na aktywność z Waszej strony, jakieś komentarze, rady, uwagi, po prostu wyrażenie swojej opinii na temat tego, co piszę. Jeżeli nie będzie osób, które się tym zainteresują, zakończę moją działalność podejrzewam, że na kilku rozdziałach. W miarę możliwości prosiłabym o rozesłanie linka do opowiadania.
Miłego czytania! :)
Dzisiaj piątek, ostatni dzień męczarni w szkole, już za kilka godzin
wszystko zacznie się zmieniać. No, miejmy nadzieję że na lepsze. Z
ogromną ledwością wyczołguję się z mojego dużego łóżka, tak prawdę
mówiąc, nie wiem dlaczego jest takie ogromne. Nigdy nie miałam problemu z
miejscem do spania, czasem wystarczyłby mi mały fotel, ale jak
zwykle, moi rodzice się uparli. Co do wystroju mojego pokoju, czy domu
nie mam nigdy nic do powiedzenia, już się do tego przyzwyczaiłam. Szybko
wkładam moje ciepłe, białe kapcie oraz szlafrok i wychodzę z pokoju, w
końcu jest już 8:00, a o 9:00 mam się pojawić w szkole. Powolnym krokiem
wędruję do kuchni, gdzie od razu zauważam mojego tatę szykującego
śniadanie. Strasznie przejmuje się moim odżywianiem, z resztą chyba
bardziej niż ja sama. Zasiadam na krześle przy blacie, i bez większego
wahania zaczynam rozmowę:
- Jak się dzisiaj czujesz, tato? David już
wstał? – zapytałam.
Nie musiałam długo wyczekiwać na odpowiedź,
ponieważ do salonu od razu wparował mój brat i zaczął opowiadać coś o
swoim zapewne bardzo ciekawym śnie. Nie miałam ochoty go słuchać, więc
wyszłam zostawiając tatę na pastwę losu. Podejrzewam, że on również nie
chciał dowiadywać się o kolejnym ataku kosmitów na Ziemię, czy wojnie z
robotami. Jest on dość dziecinny jak na 18 latka, bądź jak kto woli, ma
zbyt wybujałą wyobraźnię.
Wróciłam do mojej sypialni i zaczęłam
przeglądać szafę, w końcu trzeba w czym iść na zakończenie roku
szkolnego. Wyrzuciłam na łóżko dwie najładniejsze sukienki jakie
znalazłam, białą koszulę i czarną spódniczkę przed kolano. Przez chwilę
myślałam co założyć, lecz po namyśle wybrałam sukienkę. Nie była ona
jakaś wyrafinowana, prosty krój, rękaw do łokcia. Wyglądałam w niej
całkiem ładnie, a nie zdarza mi się często tak stwierdzać. Założyłam
zwykłe, czarne balerinki, upięłam włosy w luźny kok i ruszyłam do
salonu. W sumie bardzo się zdziwiłam widząc Dave'a odświętnie ubranego,
był to dość rzadki widok jak na mojego brata. Po 5 minutach wyjechaliśmy
razem z mamą do szkoły, droga nie zajęła nam dużo czasu, gdyż
mieszkaliśmy w samym środku wielkiego miasta, jakim był Londyn.
Spędziliśmy tam zaledwie półtorej godziny,i po tym czasie oficjalnie
mogę stwierdzić iż rozpoczęły się dla mnie wakacje. Od teraz zacznę zadawać
sobie pytania: Jak będą one wyglądać?, Gdzie pojedziemy?, Jakie ciekawe
osoby poznam?, Co ciekawego zobaczę?. Jestem bardzo bystrą i
spostrzegawczą dziewczyną, zawsze chociaż się domyślałam do jakiego
miejsca zabiorą mnie rodzice, lecz nie tym razem. Teraz nie wiem, gdzie
się udam. Będzie to dla mnie pewnie wielka niespodzianka.
Musiałam
wrócić do domu busem, gdyż moja mama miała jeszcze kilka spraw do załatwienia.
Za cholerę nie chciała powiedzieć gdzie jedzie, i po co. Mogłam tylko
podejrzewać, że jest to związane właśnie z naszym wakacyjnym wyjazdem. I
wcale się nie myliłam. Gdy tylko wróciłam zastałam całą
rodzinkę pakującą walizki. Widząc tempo z jakim to robią, wiedziałam że
wyjeżdżamy za jakieś kilka godzin, maksymalnie jutro rano. Chciałam
zapytać, dlaczego się tak spieszą, lecz mój kochany braciszek chwycił
mnie mocno za rękę, czego wcale się nie spodziewałam i ledwo co
utrzymałam równowagę, inaczej bym się po prostu wywróciła. Zaciągnął
mnie do mojego pokoju. Tak, mojego. Wlecieliśmy tam jak burza.
Najciekawsze było to, że zastałam na podłodze dwie duże torby podróżne i
małą walizkę, w którą zapewne miałam wrzucić moje najpotrzebniejsze
rzeczy. David widząc moją zmieszaną minę, wykrzyknął: - Siostra, masz
dwie godziny na spakowanie się! O 16 mamy samolot, a jeżeli myślisz, że
powiem Ci teraz gdzie lecimy, to się grubo mylisz! Dowiesz się na
lotnisku. Tylko pamiętaj, dwie godziny i ani minuty dłużej, nikt nie
będzie czekał! – Powiedział, po czym uradowany pobiegł do siebie.
Chciałam dowiedzieć się czegoś więcej, ale nie mogłabym liczyć na
jakąkolwiek podpowiedź. Jak on się zaprze, to dowiem się dopiero wtedy,
kiedy będzie potrzeba. Ma bardzo ciężki charakter, chyba po mamie.
Zaśmiałam się cicho, po czym rozpoczęłam przekładanie ubrań. Nigdy tego
nie lubiłam. Po jakiejś godzinie przyszedł znowu, tym razem trochę mnie
zszokował, gdyż miał zamiar dać mi podpowiedź co do miejsca w którym
spędzę najbliższy miesiąc swojego życia. Mam ogromną nadzieję, że się domyślę. Koniec błagania o powiedzenie.
- No i co, dowiem się w końcu
czegoś konkretnego? – zapytałam lekko zmieszana.
- Nie wiem, czy to
będzie taki konkret o jakim myślisz, ale po uzgodnieniu z tatą mam
możliwość dania Ci tylko jednej wskazówki. Chcesz ją usłyszeć? –
powiedział.
- Dave! Sam dobrze wiesz, że nic bardziej mnie nie ciekawi,
niż wiadomość o tym. – powiedziałam tak głośno, że słyszała to nawet
moja przyjaciółka, która właśnie przyszła się ze mną pożegnać. –
Natalie! Jak dobrze, że przyszłaś. Może Ty chociaż mi trochę zdradzisz
na temat wyjazdu, na pewno coś wiesz! – powiedziałam, po czym odezwał
się mój brat.
- To jak, mam mówić? – zapytał. – Bo wiesz, nie chcę Ci
przeszkadzać, a widzę że chyba jesteś zajęta.
- No jasne, mów i to już! – odkrzyknęłam z zachwytem.
- A
więc. Będzie to miejsce do którego już bardzo długo chciałaś pojechać.
Skojarz fakty, adiós! – powiedział, po czym wyszedł.
- Skojarz fakty?
Natalie, o co chodzi? Proszę, powiedz mi. – błagałam przyjaciółkę.
Nie zdradziła nic.
Posiedziałyśmy jeszcze chwilę, po czym niestety Nat musiała już iść.
-
Będziesz się świetnie bawić, mogę Ci to jedynie zapewnić. Cześć, napisz
jak dojedziecie. A! I rób dużo zdjęć! Do takich wspomnień polubisz
wracać!
Usiadłam na parapecie, i myślałam. Do jakiego miejsca chciałam
się już od dawna wybrać? Dawaj Claudia, myśl. Skojarz fakty.. ADIÓS!
Nagle w mojej głowie zapaliła się lampka.
Jadę do Barcelony..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz