sobota, 10 stycznia 2015

Prolog.

 Serdecznie witam wszystkich na blogu mojego autorstwa. Jak już pewnie zauważyliście, będzie to opowiadanie- fan fiction o Dylanie O'Brien. Liczę na aktywność z Waszej strony, jakieś komentarze, rady, uwagi, po prostu wyrażenie swojej opinii na temat tego, co piszę. Jeżeli nie będzie osób, które się tym zainteresują, zakończę moją działalność podejrzewam, że na kilku rozdziałach. W miarę możliwości prosiłabym o rozesłanie linka do opowiadania. 
Miłego czytania! :)






 Dzisiaj piątek, ostatni dzień męczarni w szkole, już za kilka godzin wszystko zacznie się zmieniać. No, miejmy nadzieję że na lepsze. Z ogromną ledwością wyczołguję się z mojego dużego łóżka, tak prawdę mówiąc, nie wiem dlaczego jest takie ogromne. Nigdy nie miałam problemu z miejscem do spania, czasem wystarczyłby mi mały fotel, ale jak zwykle, moi rodzice się uparli. Co do wystroju mojego pokoju, czy domu nie mam nigdy nic do powiedzenia, już się do tego przyzwyczaiłam. Szybko wkładam moje ciepłe, białe kapcie oraz szlafrok i wychodzę z pokoju, w końcu jest już 8:00, a o 9:00 mam się pojawić w szkole. Powolnym krokiem wędruję do kuchni, gdzie od razu zauważam mojego tatę szykującego śniadanie. Strasznie przejmuje się moim odżywianiem, z resztą chyba bardziej niż ja sama. Zasiadam na krześle przy blacie, i bez większego wahania zaczynam rozmowę:
 - Jak się dzisiaj czujesz, tato? David już wstał? – zapytałam.
Nie musiałam długo wyczekiwać na odpowiedź, ponieważ do salonu od razu wparował mój brat i zaczął opowiadać coś o swoim zapewne bardzo ciekawym śnie. Nie miałam ochoty go słuchać, więc wyszłam zostawiając tatę na pastwę losu. Podejrzewam, że on również nie chciał dowiadywać się o kolejnym ataku kosmitów na Ziemię, czy wojnie z robotami. Jest on dość dziecinny jak na 18 latka, bądź jak kto woli, ma zbyt wybujałą wyobraźnię. 
Wróciłam do mojej sypialni i zaczęłam przeglądać szafę, w końcu trzeba w czym iść na zakończenie roku szkolnego. Wyrzuciłam na łóżko dwie najładniejsze sukienki jakie znalazłam, białą koszulę i czarną spódniczkę przed kolano. Przez chwilę myślałam co założyć, lecz po namyśle wybrałam sukienkę. Nie była ona jakaś wyrafinowana, prosty krój, rękaw do łokcia. Wyglądałam w niej całkiem ładnie, a nie zdarza mi się często tak stwierdzać. Założyłam zwykłe, czarne balerinki, upięłam włosy w luźny kok i ruszyłam do salonu. W sumie bardzo się zdziwiłam widząc Dave'a odświętnie ubranego, był to dość rzadki widok jak na mojego brata. Po 5 minutach wyjechaliśmy razem z mamą do szkoły, droga nie zajęła nam dużo czasu, gdyż mieszkaliśmy w samym środku wielkiego miasta, jakim był Londyn. Spędziliśmy tam zaledwie półtorej godziny,i po tym czasie oficjalnie mogę stwierdzić iż rozpoczęły się dla mnie wakacje. Od teraz zacznę zadawać sobie pytania: Jak będą one wyglądać?, Gdzie pojedziemy?, Jakie ciekawe osoby poznam?, Co ciekawego zobaczę?. Jestem bardzo bystrą i spostrzegawczą dziewczyną, zawsze chociaż się domyślałam do jakiego miejsca zabiorą mnie rodzice, lecz nie tym razem. Teraz nie wiem, gdzie się udam. Będzie to dla mnie pewnie wielka niespodzianka. 
Musiałam wrócić do domu busem, gdyż moja mama miała jeszcze kilka spraw do załatwienia. Za cholerę nie chciała powiedzieć gdzie jedzie, i po co. Mogłam tylko podejrzewać, że jest to związane właśnie z naszym wakacyjnym wyjazdem. I wcale się nie myliłam. Gdy tylko wróciłam zastałam całą rodzinkę pakującą walizki. Widząc tempo z jakim to robią, wiedziałam że wyjeżdżamy za jakieś kilka godzin, maksymalnie jutro rano. Chciałam zapytać, dlaczego się tak spieszą, lecz mój kochany braciszek chwycił mnie mocno za rękę, czego wcale się nie spodziewałam i ledwo co utrzymałam równowagę, inaczej bym się po prostu wywróciła. Zaciągnął mnie do mojego pokoju. Tak, mojego. Wlecieliśmy tam jak burza. Najciekawsze było to, że zastałam na podłodze dwie duże torby podróżne i małą walizkę, w którą zapewne miałam wrzucić moje najpotrzebniejsze rzeczy. David widząc moją zmieszaną minę, wykrzyknął: - Siostra, masz dwie godziny na spakowanie się! O 16 mamy samolot, a jeżeli myślisz, że powiem Ci teraz gdzie lecimy, to się grubo mylisz! Dowiesz się na lotnisku. Tylko pamiętaj, dwie godziny i ani minuty dłużej, nikt nie będzie czekał! – Powiedział, po czym uradowany pobiegł do siebie. Chciałam dowiedzieć się czegoś więcej, ale nie mogłabym liczyć na jakąkolwiek podpowiedź. Jak on się zaprze, to dowiem się dopiero wtedy, kiedy będzie potrzeba. Ma bardzo ciężki charakter, chyba po mamie. 
Zaśmiałam się cicho, po czym rozpoczęłam przekładanie ubrań. Nigdy tego nie lubiłam. Po jakiejś godzinie przyszedł znowu, tym razem trochę mnie zszokował, gdyż miał zamiar dać mi podpowiedź co do miejsca w którym spędzę najbliższy miesiąc swojego życia. Mam ogromną nadzieję, że się domyślę. Koniec błagania o powiedzenie.
- No i co, dowiem się w końcu czegoś konkretnego? – zapytałam lekko zmieszana. 
- Nie wiem, czy to będzie taki konkret o jakim myślisz, ale po uzgodnieniu z tatą mam możliwość dania Ci tylko jednej wskazówki. Chcesz ją usłyszeć? – powiedział. 
- Dave! Sam dobrze wiesz, że nic bardziej mnie nie ciekawi, niż wiadomość o tym. – powiedziałam tak głośno, że słyszała to nawet moja przyjaciółka, która właśnie przyszła się ze mną pożegnać. – Natalie! Jak dobrze, że przyszłaś. Może Ty chociaż mi trochę zdradzisz na temat wyjazdu, na pewno coś wiesz! – powiedziałam, po czym odezwał się mój brat. 
- To jak, mam mówić? – zapytał. – Bo wiesz, nie chcę Ci przeszkadzać, a widzę że chyba jesteś zajęta.
- No jasne, mów i to już! – odkrzyknęłam z zachwytem. 
- A więc. Będzie to miejsce do którego już bardzo długo chciałaś pojechać. Skojarz fakty, adiós! – powiedział, po czym wyszedł. 
- Skojarz fakty? Natalie, o co chodzi? Proszę, powiedz mi. – błagałam przyjaciółkę.
Nie zdradziła nic. Posiedziałyśmy jeszcze chwilę, po czym niestety Nat musiała już iść. 
- Będziesz się świetnie bawić, mogę Ci to jedynie zapewnić. Cześć, napisz jak dojedziecie. A! I rób dużo zdjęć! Do takich wspomnień polubisz wracać! 
Usiadłam na parapecie, i myślałam. Do jakiego miejsca chciałam się już od dawna wybrać? Dawaj Claudia, myśl. Skojarz fakty.. ADIÓS! 
Nagle w mojej głowie zapaliła się lampka. 
Jadę do Barcelony..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz